Przygotowanie psa do wizyty weterynaryjnej to kluczowy element minimalizowania stresu związanego z tym doświadczeniem oraz skutecznego dbania o zdrowie naszych zwierząt.
W tym artykule omówimy różne strategie i działania, które sprawią, że wasze wizyty weterynaryjne będą przebiegać sprawnie i bez zbędnego dyskomfortu. Dowiesz się:
- Co zrobić, żeby pies miał dobre skojarzenia z weterynarzem?
- Jak przejść przez wizytę weterynaryjną sprawnie?
- O czym pamiętać w poczekalni, a o czym już w gabinecie?
Dzięki temu nie tylko pierwsze, ale każde kolejne odwiedziny w lecznicy weterynaryjnej będą mniej stresujące zarówno dla naszego psa, jak i dla nas samych.
Spis treści
1. Pierwsza wizyta przygotowawcza
2. Trening medyczny psa
3. Co zabrać do lecznicy weterynaryjnej?
4. Lista spraw do omówienia z lekarzem weterynarii
5. Jak zachować się w poczekalni weterynaryjnej?
6. Wsparcie psa w trakcie badań
7. Dokumentacja medyczna psa
8. Trudne przypadki – jak sobie z nimi radzić?
Czemu pies stresuje się weterynarzem?
Zacznijmy od wyobrażenia sobie, jak może wyglądać wizyta u weterynarza z perspektywy psa.
Obce miejsce. Przepełnione zapachami zwierząt i środków dezynfekujących. W powietrzu czuć stres. Słychać dziwne dźwięki – krzyki, płacze, piski, jęki. W ciasnej poczekalni pełno obcych ludzi i jeszcze więcej obcych pysków. Do tego boli brzuch, a może łapka. Ale najgorsze dopiero nadejdzie. Zaglądanie do uszu, termometr w pupie, kłucie. A twój opiekun stoi obok i ściemnia ci, że wszystko będzie dobrze.
Czy każdy pies będzie się tak czuć w lecznicy weterynaryjnej? Niekoniecznie. Ile psów, tyle reakcji. Niektóre spokojnie wejdą do weterynarza i zniosą zabiegi w milczeniu. Niektóre będą próbowały stamtąd czmychnąć przy pierwszej okazji. Jeszcze inne będą w takim stresie, że mogą zachowywać się agresywnie. Zależy też, czy to tylko wizyta profilaktyczna, czy taka w razie choroby, gdy pies źle się czuje.
Pójdź do weterynarza, gdy nie musisz iść do weterynarza
Warto raz na jakiś czas przejść się z psem do lecznicy bez powodu – nie na badania. Po co?
Żeby pokazać mu, że wizyta u weterynarza to nie tylko kłucie i inne nieprzyjemności.
Jak najlepiej to zorganizować? Zamiast kupować tabletki na kleszcze przy okazji wizyty – wybierzcie się po nie z psem osobno. A może zamiast dzwonić, przejdziecie się z psem do lecznicy umówić np. coroczne, profilaktyczne badanie USG. W wielu lecznicach w poczekalni zainstalowane są wagi – możecie wpaść tam z psem tylko po to by się zważyć.
Zawsze możecie też przejść się z psem pod lecznicę – pokręcić pod drzwiami i po najbliższej okolicy, po to by sama droga do weterynarza też kojarzyła się psu z czymś innym, niż tylko stres. W poczekalniach często jest ograniczona ilość miejsca. Jeśli wybieracie się na taką “udawaną” wizytę, bądźcie szybcy i sprawni, by nie przeszkadzać innym pacjentom faktycznie czekającym w kolejce.
Pamiętajcie też, że szczeniaki bez kompletu szczepień nie powinny w ogóle kręcić się na własnych nogach w okolicy weterynarza, ze względu na ryzyko zarażenia się chorobami zakaźnymi.
Przećwicz z psem wizytę weterynaryjną “na niby”
Możecie też przećwiczyć z psem różne weterynaryjne scenariusze w wersji domowej. Chodzi o to, by oswoić psa z dotykiem innym niż standardowe głaskanie.
Czyli nauczyć, że czasem trzeba zajrzeć do pyszczka, podwinąć fafla, wywinąć uszko. Poprosić o podanie łapki i przytrzymać ją dłużej, obejrzeć pazurki. Dotknąć ogona, podnieść go. Chwycić za fałd skóry jak przy zastrzyku. Ale powoli, nie wszystko na raz i nic na siłę.
Jak ćwiczyć z psem? Jeśli to ufny szczeniak albo dorosły pies, który nie boi się waszego dotyku, a wy macie już doświadczenie z psiej szkoły czy innych kursów – możecie spróbować robić to sami.
Tak samo jak uczycie się sztuczek i komend – stosując pozytywne metody, tylko wtedy gdy pies czuje się dobrze i jest w nastroju do treningu, stopniowo dodając kolejne, coraz to trudniejsze elementy i sowicie nagradzając psa na każdym etapie ćwiczeń. Czyli np. najpierw nauczyć psa podawania łapy, a dopiero potem powoli trenować wydłużenie tej komendy, przytrzymywanie łapek czy dotykanie pazurków.
Takie ćwiczenia na żadnym etapie nie mogą sprawiać psu dyskomfortu – bo wtedy tylko zestresujecie go i osiągniecie odwrotny skutek. Dlatego zawsze warto omówić to z kompetentnym trenerem przy okazji indywidualnych konsultacji czy np. zajęć psiego przedszkola. A w przypadku psów lękowych, nieufnych, bojących się interakcji i dotyku – dedykowany trening należy przeprowadzić pod okiem behawiorysty, żeby niechcący nie pogłębić tych problemów.
Polecamy też zapoznanie się z koncepcją jaką jest kooperacyjny trening medyczny. To już bardziej zaawansowana technika pracy z psem, w której polegając na wzajemnej komunikacji, dajemy psu czas i możliwość wykonania kolejnych etapów zabiegu, dopiero gdy jest na to gotowy. My zaczęliśmy od obejrzenia na ten temat webinaru Zosi Zaniewskiej-Wojtków (z afiliacyjnym kodem FISIA20 macie na niego -20% zniżki) by potem samodzielnie wdrożyć część z tych procedur u psów.
Co zabrać do lecznicy?
Co będzie wam potrzebne?
✔️ Obowiązkowo książeczka zdrowia i pełna dokumentacja medyczna psa. My wszystkie opisy wizyt i wyniki badań trzymamy ułożone chronologicznie w segregatorze. Na wszelki wypadek całość mamy też zeskanowaną/w formie zdjęć – załadowanych do folderu online. Przydaje się na wypadek nagłej wizyty lub na wakacjach gdy nie mamy dostępu do wszystkich papierów.
✔️ Często zabieramy ze sobą kocyk, a właściwie płaską matę. Dzięki niej pies może się komfortowo ułożyć w poczekalni (większość z nich dla wygody i higieny jest wykafelkowana) na czymś miękkim, co pachnie znajomo. Jeśli w waszej lecznicy na stole w gabinecie nie ma podkładki – psu będzie też wygodniej stać w czasie badania na czymś miękkim, niż na stalowym zimnym blacie. Mata jest lżejsza niż kocyk, nie zajmuje dużo miejsca, a jeśli jest wodoodporna – łatwiej będzie ją wyczyścić, jeśli wybrudzi się, np. podczas pobierania krwi.
✔️ Smaczki – ale tylko jeśli macie pewność, że psu nie będzie pobierana krew lub wykonywane inne zabiegi, przy których musi być na czczo. Im bardziej atrakcyjne będą, tym lepiej odwrócą uwagę psa od tego, co będzie się dziać w poczekalni lub gabinecie. A nawet jeśli pies będzie mieć pobieraną krew czy robione USG, przydadzą się na potem, do nagrodzenia po badaniu.
✔️ Pro tip: czekają was kroplówki? Często taka kuracja oznacza kilka godzin spędzonych w lecznicy codziennie, przez parę dni z rzędu. Zazwyczaj siedzi się wtedy z psem w specjalnie wyznaczonej przestrzeni. Miejcie dla niego kocyk/matę. Jeśli wolno mu jeść – gryzaka, który zajmie go i starczy na dłużej, a być może pomoże odwrócić uwagę od wenflonu w łapie. Dla siebie weźcie ładowarkę/powerbanka do telefonu i coś do picia. My zabieraliśmy nawet małą poduszkę, która ratowała nasze plecy w trakcie kilku godzin spędzonych z Fisią na ziemi.
✔️ Pro tip: czeka was kastracja psa? Nie zapomnijcie przygotować się do niej zawczasu.
✔️ I hej, nie zapomnijcie o portfelu! Żeby móc za to wszystko zapłacić.
Przygotuj się, zrób listę
Przygotuj się do wizyty. W stresie łatwo o czymś zapomnieć, więc zawczasu podsumuj sobie, w jakiej sprawie wybieracie się do lecznicy. Możesz zrobić sobie ściągę z listą na kartce papieru albo na telefonie.
O czym pamiętać przy wizycie profilaktycznej?
Nawet jeśli to tylko profilaktyczna wizyta u weterynarza, zastanów się na spokojnie, o co chcesz go spytać i co musisz z nim ustalić. Zazwyczaj przecież i tak zbiera się kilka tematów do omówienia, najlepiej więc notować je na bieżąco.
O czym pamiętać przy wizycie w razie choroby psa?
Przypomnij sobie i zanotuj dokładnie:
- Jakie niepokojące objawy ma pies?
- Od kiedy?
- Ile razy i w jakim kontekście występowały (rano? po jedzeniu? po wysiłku?).
Warto je też nagrać na telefonie. Niektóre psy gdy tylko przekroczą próg lecznicy magicznie “zdrowieją” – pod wpływem stresu przestają kaszleć czy kuleć. Warto nagrywać także omdlenia czy ataki padaczkowe. Nie raz robiliśmy też zdjęcia wymiocin i biegunek naszych psów. I nie wstydzimy się tego! Materiał wizualny zawsze zobrazuje problem dokładniej niż sam opis.
✔️ Wybierasz się do lecznicy z powodu choroby?
Psavoir-vivre w poczekalni
Wiele osób poleca zabranie do weterynarza ulubionej zabawki psa. Jednak pomyślcie o komforcie innych zwierząt w lecznicy – wasz pies, biegający za piłką, szarpiący się szarpakiem, albo piszczący piszczałką, może przeszkadzać innym pacjentom.
W poczekalni powinniśmy trzymać psa na smyczy, obok siebie. Wasz pies “chce” się witać i bawić z innymi psami? Nie pozwalajcie mu na to, dajcie innym pacjentom przestrzeń i spokój, których prawdopodobnie potrzebują. Jeśli trzeba, można zająć swojego psa cichą zabawką (może gumowym gryzakiem?) u siebie na kolanach.
W gabinecie będziecie mogli spuścić psa ze smyczy, a jeśli pozwala mu to rozładować emocje – spytajcie lekarza czy możecie pobawić się zabawką nim przejdziecie do badania, lub po nim.
Wspieraj psa przed i w trakcie wizyty
Na każdym etapie wizyty, jeśli tylko wasz pies tego potrzebuje – dajcie mu wsparcie.
W poczekalni, jeśli tylko go to uspokaja, możecie trzymać go na kolanach, głaskać, czy mówić do niego spokojnym tonem. W trakcie wizyty nie zawsze możliwe jest wsparcie dotykiem, więc śmiało mówcie do psa w trakcie badań. Nie wiecie co, a może głupio wam tak gadać? No co wy, to normalne. Po prostu powiedzcie psu, że wszystko będzie dobrze, bez paniki w głosie. My powtarzamy to w kółko jak uspokajającą mantrę, jeśli wizyta u weterynarza i badanie trwają długo.
Jeśli nie musicie to nie wychodźcie i nie zostawiajcie psa samego w trakcie badań. Można np. odwrócić wzrok przy pobieraniu krwi jeśli boicie się igieł. Ale na pewno ze znajomą osobą u boku wasz pies będzie czuć się w stresującej sytuacji bezpieczniej.
Pamiętajcie też, by nie zmuszać przerażonego psa, by wziął od lekarza smaczka. To często powtarzana rada – mówi się, że dzięki temu wizyta u weterynarza ma się skojarzyć psu dobrze. Ale jeśli lekarz wyciąga do niego rękę ze smakołykiem, a pies cofa się przestraszony – odpuśćcie, dajcie mu smaczka sami, albo poproście lekarza, żeby odłożył go na ziemię. Jeśli pies zechce, podejdzie po niego sam. A jak nie, to nie.
Po badaniu i po strachu
Po badaniu lekarz powinien uzupełnić informacje o wizycie w karcie psa oraz książeczce.
Książeczka jest mała i mieszczą się w niej tylko najważniejsze informacje – daty szczepień, poważniejszych zabiegów, itp. Jeśli w waszej lecznicy jest system komputerowy – pełne podsumowanie wizyty trafi właśnie tam, do karty pacjenta. Jeśli dużo się działo, albo robiliście badania i są ich wyniki – pewnie i tak dostaniecie wydruk albo kopię na maila. A jeśli nie – warto o nie poprosić i archiwizować. Dzięki temu będziecie w stanie dokładnie prześledzić wstecz stan zdrowia psa sami, czy w razie wizyty w innej lecznicy lub specjalisty.
Tak jak wspominaliśmy wcześniej, my archiwizujemy wszystko w formie wydruków, a dodatkowo robimy ich kopię w formie skanów/zdjęć, do których mamy dostęp online w razie potrzeby.
Trudne przypadki – twój pies jest zbyt przerażony lub reaguje agresywnie?
Uprzedź weterynarza, jeśli twój pies reaguje na wizytę i zabiegi naprawdę źle. Zmagacie się z ostrzegawczym, ale eskalującym warczeniem, kłapaniem zębami, a nawet gryzieniem? To pewnie i tak pracujecie już nad tym w domu z pomocą dobrego behawiorysty. Ale co robić w międzyczasie, nim przyniesie to efekty?
Jeśli sytuacja jest naprawdę poważna, prawdopodobnie trzeba będzie wypracować wspólny sposób radzenia sobie z nią. Być może ustalicie z weterynarzem, że poczekacie na wizytę z psem w samochodzie, albo na trawniku przed lecznicą, zamiast w dodatkowo stresującej poczekalni. Choroba nie wybiera, ale jeśli idziecie na profilaktyczne badania – może lepiej będzie to zrobić w środku dnia w tygodniu, kiedy w poczekalni statystycznie jest najmniejszy tłok. Warto też nauczyć psa komfortowego noszenia kagańca – jeśli uda się wam wprowadzić go jako kolejny element “ubioru”, jak szelki czy bluza, zakładanie go u weterynarza nie powinno wywoływać dodatkowego stresu, a znacznie ułatwi wykonywanie zabiegów. Być może niektóre zabiegi pielęgnacyjne nauczycie się robić sami – tak jak my, nauczyliśmy się obcinać pazurki Fisi w bezstresowych warunkach domowych, bo u weterynarza kłapała w tej sytuacji zębami.
Każda wizyta się kiedyś kończy!
Życzymy wam niewielu i jak najmniej stresujących wizyt u weterynarza. A na koniec małe przypomnienie od lek. wet. Karoliny Ciesielskiej – o tym, że dbanie o zdrowie naszego psa to współpraca między opiekunem a weterynarzem:
“Sukces udanej wizyty to nie tylko to, co dzieje się na niej, ale również po niej. Niestety w praktyce lekarskiej zdarza się tak, że właściciele, kiedy zwierzę poczuje się lepiej przestają podawać mu zalecone leki. Wiąże się to z ponownym pogorszeniem stanu zwierzaka. Jeśli lekarz wydał zalecenia odnośnie danego stanu chorobowego, to należy się ich bezwzględnie trzymać, aby leczenie miało sens – nawet jeśli pupil nie wykazuje już początkowych objawów”.