Ankieta adopcyjna psa. Jak ją wypełnić?

Zastanawiasz się, jak wypełnić ankietę adopcyjną psa? A może rozważasz adopcję, ale nie wiesz dokładnie co to ankieta adopcyjna psa, a właściwie ankieta przedadopcyjna?

To kwestionariusz, który trzeba wypełnić ubiegając się o zwierzę. Ale to nie podchwytliwy quiz z wiedzy o psach. Ani nie klasówka, na której można ściągnąć poprawne odpowiedzi. To raczej coś jak rozmowa kwalifikacyjna. I jedno z najważniejszych narzędzi, jakimi dysponuje schronisko lub fundacja w ocenie przyszłego opiekuna.

Ma za zadanie sprawdzić, czy jesteście gotowi na przygarnięcie psa. A także czy wy i dany pies będziecie do siebie “pasować”.

To pierwszy krok do udanej i odpowiedzialnej adopcji.

U nas w czerwcu tego roku minęły cztery lata od adopcji Fisi! Dla nas był to czas pełen wzruszeń, ale i wyzwań.

Dlatego ten tekst powstał z myślą o tych, którzy zastanawiają się nad adopcją psa. Bo życie z każdym psem, nie tylko tym adoptowanym to nie zawsze tylko śmieszki i lajki na instagramie. Adopcja to poważna decyzja i zobowiązanie na kilkanaście lat. To często też problemy, rozczarowania i fakapy. A ankieta adopcyjna psa ma nam to uświadomić.

Zebraliśmy w jednym miejscu najczęstsze ankietowe pytania, ale też narzekania czy skargi na proces adopcyjny pojawiające się na forach internetowych. I szczerze je omawiamy.

Z ciekawości spojrzeliśmy też jak wyglądały ankiety, które musieliśmy wypełnić starając się oba nasze psy. I jak co roku, odkopaliśmy stare zdjęcia, żeby powspominać pierwsze wspólne tygodnie z Fisią. Będą ilustrować ten tekst – żebyście też mogli uronić łezkę na myśl o tym, jak dużo przeszła i jak bardzo zmieniła się dzięki adopcji.

zdjęcie psa wyrzuconego przez kogoś z samochodu na poboczu drogi
Tak wyglądała Fisia tuż po tym, jak ktoś wyrzucił ją z samochodu, w maju 2018 r.

“Ankieta była za długa i zniechęcająca”

Kilkanaście pytań w ankiecie to standard, bywa ich nawet kilkadziesiąt.

Ale jeśli nie jesteśmy w stanie dobrnąć do końca kwestionariusza, to może nie będziemy mieć też cierpliwości do innych rzeczy? Na przykład tego, jak szczeniak zsika się na podłogę po raz dwudziesty. Albo do przeczytania książki, którą poleci nam wolontariusz ze schroniska, by dokształcić się w jakimś zakresie. Albo do do nudnych i żmudnych ćwiczeń, które zaleci behawiorysta.

Nam wypełnienie ankiety w sprawie Fisi zajęło 3 godziny! Nie wiedzieliśmy wówczas o psach prawie nic, więc niektóre pytania były dla nas prawdziwą zagwozdką. Co ciekawe, dwa lata później starając się o Funię też wypełnialiśmy ankietę tak samo długo. Bo ponownie nad wszystkimi kwestiami musieliśmy zastanowić się równie poważnie.

Natomiast jeśli macie po prostu problem z formą pisemną ankiety (bo dysleksja, problem z ubraniem myśli w słowa, etc.), warto powiadomić o tym schronisko lub fundację. Spróbujcie poprosić o odbycie takiej rozmowy osobiście – być może wolontariusz zgodzi się na zanotowanie waszych odpowiedzi na żywo, przy okazji zapoznania psa.

Zrzut ekranu przedstawiający ogłoszenie adopcyjne psa
Zdjęcia Fisi z domu tymczasowego i ogłoszenia adopcyjnego, czerwiec 2018 r.

“Pytania są zbyt prywatne”

Ankieta adopcyjna psa faktycznie jest niemal jak spowiedź. Mogą pojawić się w niej pytania o:

  • Wiek
  • Sytuację rodzinną
  • Sytuację mieszkaniową
  • Sytuację finansową – zarobki, źródło utrzymania

Po co? Bo jakoś trzeba określić, czy będziecie w stanie zapewnić psu odpowiednie warunki.

Ale to mit, że schroniska i fundacje najchętniej wydawałyby psy tylko niepracującym bogaczom z własnymi pałacami. Psy adoptują zarówno osoby wynajmujące mieszkania, jak i te z własnymi domami. Ci, którzy pracują na etat, albo w niepełnym wymiarze, lub mają wolne zawody.

Te kwestie to tylko jeden z czynników, które decydują o możliwości adopcji – ale w połączeniu z innymi aspektami i całościową oceną danego przypadku i psa. A jeśli wasza sytuacja życiowa jest naprawdę niestabilna, to być może warto najpierw pomóc samemu sobie, zamiast innemu stworzeniu.

Niektórych frustrują też pytania bardziej prywatne:

  • Co stanie się, jeśli rozstaniecie się z partnerem?
  • Albo gdy w domu pojawi się dziecko?
  • Co będzie z psem w razie poważnej choroby, utraty pracy czy zmiany miejsca zamieszkania, śmierci?

Owszem, to pytania bardzo osobiste i wcale nie łatwe. Ale warto szczerze zadać je samemu sobie, by wiedzieć, jakie mamy priorytety i gdzie wśród nich znalazłby się pies.


“To jak będę spędzać czas z moim psem, to moja sprawa”

Tak… i nie.

Zadaniem schroniska/fundacji jest znalezienie dla psa takiego domu, w którym będzie miał lepsze warunki bytowe niż te, które ma zapewnione obecnie.

Dlatego realna ocena tego, jak będzie wyglądać życie psa z daną osobą, jest tu kluczowa.

Żeby to zrobić, nie wystarczy spytać o miejsce zamieszkania i kwestie finansowe. Psy, tak jak ludzie, są różne i mają różne usposobienie, potrzeby, lęki, czy problemy. Jeden może potrzebować więcej aktywności i sportu, drugi wypoczynku i spokoju. I tak dalej.

Tak samo jak nie z każdym mielibyśmy matcha na Tinderze, tak samo nie z każdy pies może do nas pasować. Dlatego ankieta adopcyjna psa pyta także o nasz styl życia.

To, jak spędzamy dzień, czas wolny, weekendy i urlopy, też musi być dopasowane do potrzeb i możliwości danego psa.

Zdjęcie psa siedzącego na tylnej kanapie samochodu
Fisia tydzień po adopcji, lipiec 2018 r.

“Nie miał*m do tej pory psa i nie mam pojęcia, co odpowiedzieć na niektóre pytania, są za trudne”

Znamy to! Nasza ankieta i tak była dość “łaskawa” dla takich psich nowicjuszy, jakimi wówczas byliśmy.

Zdarzają się pytania:

  • O rodzaj jedzenia, jaki pies miałby spożywać,
  • Konkretny rodzaj profilaktyki przeciwkleszczowej jaki zastosujemy,
  • O trenerów i behawiorystów, których obserwujemy.

Albo:

  • Co to znaczy, gdy pies ziewa?
  • Co zrobimy, gdy pies nam ucieknie?
  • Co zrobimy, gdy pies ugryzie kogoś na spacerze?

Nie znacie odpowiedzi na te pytania? To dobry moment, by zrobić sobie na ten temat mały research i jednak czegoś się o psach dowiedzieć.

Wstyd się przyznać, ale gdy odebraliśmy Fisię z domu tymczasowego w piątek wieczór, zupełnie nie byliśmy na to przygotowani! Sklepy były już zamknięte, więc przez weekend jadła jakąś beznadziejną karmę z osiedlowego marketu. Zapisaliśmy się od razu do szkoły dla psów i do behawiorystki, ale patrząc wstecz nie jesteśmy z nich zadowoleni i dziś wybralibyśmy kogo innego. U weterynarza wiedzieliśmy tylko tyle, że pies musi być zaszczepiony na wściekliznę – ilość zleconych badań profilaktycznych nas zaskoczyła.

Szybko nadrobiliśmy braki i zaczęliśmy interesować się tym jak odpowiednio dbać o psa, jak odpowiedzialnie go wychowywać, ale i wspierać.

Ważne, by w ankiecie deklarować stan wiedzy i doświadczenie z psami zgodnie z prawdą. Dzięki temu pracownicy schroniska/fundacji będą mogli dobrać dla was psa, z którym poradzicie sobie przy waszych aktualnych umiejętnościach.


“Może nie mam dużego doświadczenia, ale nadrobię to miłością”

Niestety, to nie zawsze wystarczy.

Zwierzęta potrzebują oczywiście naszej miłości – w znaczeniu wyrozumiałości, cierpliwości, szacunku i empatii.

Do schronisk i fundacji trafiają różne psy. Niektóre uwielbiają dzieci, są skupione na człowieku, potrafią chodzić na smyczy. Niektóre mają problem z samodzielnym zostawaniem w domu, albo innymi psami. Inne mogą mieć problem z zaufaniem człowiekowi, boją się własnego cienia. Są i takie, które w przeszłości kogoś ugryzły. Które nie tolerują dzieci, mężczyzn, albo kotów.

Każdy z tych psów zasługuje na szansę i dom. Ale nie każdy będzie prosty “w obsłudze” i nada się dla kogoś niedoświadczonego, choćby ten kochał go nad życie.

Jeśli mimo braku doświadczenia jesteście na tyle zdeterminowani, by adoptować psa “trudnego”, porozmawiajcie szczerze z wolontariuszami. Być może zalecą wam konkretne lektury, kursy i dokształcenie się w temacie, a także częstsze wizyty w schronisku i większą ilość spacerów zapoznawczych; a po ich odbyciu, dokonają ponownej ewaluacji waszej ankiety. I jeśli po tym wszystkim zarówno pies, jak i wy, będziecie na siebie gotowi, być może adopcja dojdzie jednak do skutku.

Zdjęcie psa w galerii sztuki Raster z fotografiami Anety Grzeszykowskiej w tle
Fisia dwa tygodnie po adopcji, lipiec 2018 r.

“Pracownicy schroniska/fundacji wolno odpisywali albo zapominali oddzwonić, czuję się jak niechciany petent”

Bardzo często osoby, z którymi kontaktujemy się w sprawie psa, to wolontariusze.

Pisanie ogłoszeń adopcyjnych, czytanie ankiet, jak i kontakt z zainteresowanymi to coś, co robią po pracy, w ramach swojego czasu wolnego, być może próbując pogodzić to z innymi obowiązkami w schronisku/fundacji, a także ze swoim życiem prywatnym.

Naszą radą w tej kwestii jest zarówno uzbrojenie się w cierpliwość, jak i branie spraw w swoje ręce, jeśli długo czekacie na kontakt. Nie zaszkodzi samemu pamiętać o umówionym telefonie, czy po prostu miło przypomnieć się.


“Dlaczego fundacja wstrzymuje adopcje przed świętami?”

Bo pies to nie prezent. A wciąż niestety psy bywają tak traktowane.

Dlaczego zawsze sezonowo pojawiają się fale zwrotów psów do schronisk, psów wyrzuconych z samochodu, a nawet porzuconych w lasach czy przywiązanych do drzew? Zazwyczaj to “nieudane prezenty”, które trafiły na nieodpowiednich ludzi. Szybko znudziły się, okazało się że wymagają więcej uwagi i pracy niż maskotka, a może zwyczajnie wyrosły i nie są już słodkim szczeniaczkiem.

Z tego względu schroniska/fundacje nigdy, niezależnie od pory roku, nie wydają psów “na prezent”. A niektóre z premedytacją wstrzymują jakiekolwiek adopcje w okresie przedświątecznym.

Zakładają, że jeśli komuś naprawdę zależy na psie – poczeka. A jeśli rozmyśli się w międzyczasie, to znaczy, że nie jest gotowy na psa.

Ankieta adopcyjna psa musi być wypełniona przez osoby, które rzeczywiście miałyby sprawować nad nim opiekę, w porozumieniu ze wszystkimi członkami rodziny. Nie ma tu miejsca na “niespodzianki”. W ankiecie należy też opisać stosunek wszystkich domowników do psów, także dzieci. Nawet jeśli tylko jedna osoba się ich boi, jest uczulona, albo nie podchodzi entuzjastycznie do pomysłu posiadania psa – należy o tym poinformować.

Zdjęcie pyszczka kundelka podobnego do corgi
Fisia niecały miesiąc po adopcji, sesja Pieska Warszawskiego

“Na pewno psu byłoby lepiej u mnie, niż w schroniskowym boksie! I jeszcze byłby mi wdzięczny za adopcję”

Niekoniecznie. Wciąż funkcjonuje i popularyzowany jest mit psa ze schroniska, który jest wdzięczny i wierny swojemu wybawcy. Ale w praktyce…

Psy nie operują takimi kategoriami jak dług wdzięczności, choć faktycznie mogą szybko i mocno przywiązać się do nowego opiekuna. Łatwo więc pomylić to z wdzięcznością.

Są też psy, które będą potrzebować dużo czasu, cierpliwości, przestrzeni i pracy nad tym, by zaufać człowiekowi, pozwolić mu na dotyk. Można też czasem błędnie odczytać ich nieśmiałość czy zachowanie spowodowane stresem, jako radość.

Ale są też psy, które nigdy tego nie zrobią. Bo są po zbyt ciężkich przejściach, albo taki mają charakter i po prostu nie będą mieć na to ochoty.

Natomiast jeśli jesteście na tyle cierpliwi i wyrozumiali, by dać psu czas na oswojenie się, zaakceptować to, że może nigdy nie chcieć przytulać się ani spać z wami, a także zrozumieć, nie musi okazywać wam wdzięczności – to tak, pewnie będzie mu u was lepiej, niż w schronisku!


“Odmówiono mi adopcji wymarzonego psa”

Co robić, jeśli otrzymaliście decyzję odmowną i nie dostaliście psa, o którego się ubiegaliście? Nie zrażajcie się.

Bywa tak, że ankieta adopcyjna danego psa wypełniana jest nawet przez kilkadziesiąt czy kilkaset osób – wówczas prawdopodobieństwo, że na jego dom zostaniecie wybrani akurat wy, jest od początku niewielkie.

Może okazać się, że “wymarzony” pies wcale nie byłby do was dobrze dopasowany pod jakimś względem. Warto wówczas poprosić o sugestie i zaproponowanie innych psów, które również szukają domu.

Bywa też tak, że to my nie spełniamy jakichś kryteriów. Warto rozmawiać z wolontariuszami i pytać o powody odmowy. Być może nad niektórymi kwestiami da się popracować, coś poprawić, czegoś się douczyć. Dla dobra wszystkich.

Zdjęcie kundelka podobnego do corgi siedzącego na trawie w parku
Fisia kilka miesięcy po adopcji, w obiektywie Pieska Warszawskiego, wrzesień 2018 r.

“Łatwiej adoptować dziecko, niż psa. Proces jest zbyt trudny a wymagania niemożliwe do spełnienia”

To mit!

Ale nawet jeśli by tak było… naszym zdaniem – to dobrze.

Bo nadal ludziom adoptowanie i porzucenie psa przychodzi często zbyt łatwo. A przecież pies, tak jak dziecko, powinien być częścią naszej rodziny.

Dlatego słusznie schroniska i fundacje zastrzegają sobie prawo do odmowy wydania psa na podstawie odpowiedzi udzielonych w ankiecie.


“Po pół roku pies okazał się być zupełnie inny niż obiecywano w ogłoszeniu. W dodatku choruje”

Prawie każda ankieta adopcyjna psa, z jaką się spotkaliśmy, mówi o tym wprost: zwierzę w schronisku/fundacji może być zdezorientowane, niepewne, czy przestraszone. Zachowanie psa może zmienić się w nowym miejscu i kontekście, także z czasem.

Wolontariusze opisują swoich podopiecznych na podstawie obserwacji w danym momencie, zgodnie z aktualnym stanem badań, najlepiej jak potrafią.

Ale psy, tak jak i ludzie, zmieniają się, uczą nowych rzeczy, chorują.

Zdjęcie przedstawia książeczkę zdrowia psa z miejscem na wpisanie chorób i kontuzji tzw. bolibrzuszki i boliłapki

My sami przekonywaliśmy w ankietach, że chcemy adoptować nasze psy na dobre i na złe. I czasem faktycznie bywa nam trudno.

Ale nigdy nawet przez myśl nie przeszło nam, by je zwrócić czy oddać komuś innemu. Nawet kiedy okazało się, że Fisia ma problemy z agresją lękową. Że potrafi ugryźć. Na spacerach nie chce “witać się” z innymi psami. Nie toleruje dzieci. Wymaga ciągłej pracy i ćwiczeń. Choruje – i trzeba czasem wydać kilkaset złotych w lecznicy weterynaryjnej. Nawet, gdy adoptowaliśmy Funię i doszły do tego obowiązki związane z wychowaniem szczeniaka. Albo gdy okazało się, że na wiele rzeczy reaguje donośnym i irytującym szczekaniem. Że ma wadę serca, problemy ortopedyczne – i że to kolejne koszty.

Niektóre z tych wyzwań udało nam się przepracować, niektóre nauczyliśmy się akceptować, a do niektórych to my musieliśmy się dopasować.

Ale to wszystko jest ledwie błahostką w porównaniu do tego, jak dużo radości, ciepła i miłości dają nam nasze psy na co dzień. I takiego podejścia do adopcji też wam życzymy.

A korzystając z okazji dziękujemy za zaufanie, jakim obdarzyły nas Fundacja Pies na Zakręcie oraz Stowarzyszenie Chełmska Straż Ochrony Zwierząt, umożliwiając nam adopcję Fisi i Funi. Mamy nadzieję, że czytanie naszych ankiet adopcyjnych było dla nich przyjemnością.

Zdjęcie kundelka podobnego do psa corgi siedzącego na chodniku w parku
Fisia półtora roku po adopcji w obiektywie Pieska Warszawskiego, październik 2019 r.

zdjęcie okładkowe: Piesek Warszawski

Magdalena Kobus • HAU@FISIA.PL

Kynoedukatorka, dyplomowana trenerka i behawiorystka psów, specjalistka w dziedzinie komunikacji – zarówno tej psiej, jak i ludzkiej.

Zawodowo zajmuję się pisaniem, tworzeniem treści edukacyjnych i strategii komunikacji. Prowadzę warsztaty, wykłady, a także instagrama i bloga z poradami dla opiekunów i opiekunek psów. Współpracuję z markami oferującymi usługi lub produkty dla psów: znając specyfikę branży, usprawniam ich komunikację z klientami.
Moją misją jest promowanie świadomej opieki nad psami i odpowiedzialnej adopcji. Wierzę, że psy zasługują na nasze zrozumienie, a relację z nimi warto budować w oparciu o empatyczną komunikację oraz metody pracy zgodne z naukowo potwierdzonymi standardami z zakresu etologii, wiedzy o potrzebach i szkoleniu psów.

Zobacz też

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *