Linka treningowa dla psa: którą wybrać, jak korzystać?

Linka dla psa to po prostu bardzo długa smycz. O wiele dłuższa niż standardowa, bo pięcio-, dziesięcio-, czy nawet piętnastometrowa. Zrobiona ze sznura, taśmy albo tworzywa sztucznego. W sklepach zoologicznych opisane są jako “linki treningowe”, ale można przecież używać ich na co dzień. Tak jak my.

Kiedy tylko te kolorowe pępowiny pojawiają się na naszych instagramowych relacjach, dostajemy masę pytań. Zebraliśmy je wszystkie poniżej. Raz na zawsze rozwiejemy wszystkie wątpliwości na temat tego spacerowego gadżetu, który wzbudza tyle emocji.

Spis treści: do czego służy linka / materiał / długość / czyszczenie / plątanie / bezpieczeństwo / sytuacje awaryjne / wygoda / minusy / gdzie kupić


Po co w ogóle taka linka dla psa?

Linka zapewnia bezpieczeństwo – naszym psom, ale także innym psom, zwierzętom i ludziom. Daje psu wystarczająco dużo swobody by mógł eksplorować otoczenie zgodnie ze swoimi potrzebami, przy jednoczesnym zachowaniu pełnej kontroli. Trochę jak druga para hamulców w samochodzie do nauki jazdy.

Używaliśmy linki w pierwszych miesiącach po adopcji naszych psów. Bo jeszcze nie znaliśmy się na tyle dobrze, by obdarzyć się wzajemnym zaufaniem. I nie byliśmy w stanie przewidzieć ich reakcji na różne rzeczy. Używaliśmy jej do nauki przywołania. A jeśli mamy choćby najmniejsze podejrzenie, że przywołanie psa do siebie w danej sytuacji nas zawiedzie, to nie ryzykujemy. Po prostu wybieramy 100% pewności, że możemy “przywołać” go do siebie przy pomocy linki. Na plaży, w lesie, czasem pod domem… Za każdym razem zależy to od oceny konkretnej sytuacji.

Z jakiego materiału są wasze linki? Czy to jakiś specjalny materiał?

Nasze linki zrobione są z tworzywa sztucznego: biothane i PVC.

BioThane® to tak naprawdę nazwa własna amerykańskiej firmy produkującej ten materiał. To poliestrowa taśma powleczona warstwą TPU/PVC. Jest to więc trochę bardziej zaawansowana technologia niż taśma z samego PVC. Biothane w dotyku bardziej przypomina skaj, a PVC bardziej gumowaty plastik. Ale oba materiały mają podobne właściwości. Są lekkie, elastyczne, wytrzymałe, wodoodporne i łatwe do czyszczenia. Dlatego naszym zdaniem wygrywają ze sznurkami i taśmami.

Jakiej długości są wasze linki?

Długość i szerokość linek, a także rozmiar i wagę karabińczyka, trzeba dobierać indywidualnie do psa. Linka dla psa nie może być za ciężka (zwierzę nie powinno “dźwigać” więcej niż 10% swojej masy ciała). Ani też za lekka (co może grozić zerwaniem karabińczyka przy mocniejszym szarpnięciu). Nasze to:

  • 3-metrowa linka z biothane, o taśmie szerokiej na 9 mm, z lekkim karabińczykiem (21g), w kolorze fioletowym (żeby mniej widać było na niej brud) z rączką (pomarańczową, żeby wyróżniała się w trawie gdy chcemy za nią złapać).
  • 10-metrowa linka z PVC, o taśmie szerokiej na 16 mm, z nieco większym karabińczykiem, w z daleka widocznych kolorach niebieskim i pomarańczowym (mamy dwie sztuki), bez rączki.

Używamy ich wymiennie, dla obu dziewczyn, czyli 5,5-kilowej Funi i 13-kilowej Fisi. Krótsza linka sprawdza się dobrze w mieście. Służy nam po prostu jako smycz spacerowa, którą możemy też w każdej chwili puścić i pozwolić jej ciągnąć się po ziemi, jeśli sytuacja nam na to pozwala albo tego wymaga. Dłuższych linek używamy na spacery za miastem oraz do treningu przywołania.

Nie żal wam tej smyczy, że się ubrudzi gdy psy ciągną ją po ziemi?

Na szczęście Biothane/PVC to materiał wodoodporny, więc brud też się go tak nie ima. Oczywiście w ekstremalnych warunkach (błoto, zamoczenie + ciągnięcie po pylistej ziemi, itp.) linki wybrudzą się, ale są jednocześnie łatwe w czyszczeniu.

Po spacerze nie trzeba wcale ich prać. Można umyć je w umywalce, wannie, czy pod prysznicem. Wystarczy mydło i woda, kilka minut miąchania i po sprawie. Można też wrzucić je do pralki, jeśli ubrudziły się naprawdę solidnie, ale w woreczku do prania i na delikatnym cyklu. Nie wymagają też suszenia, co znacznie przyspiesza cały proces.

Im ciemniejszy kolor linki, tym mniej widoczne gołym okiem będą na niej zabrudzenia.

Czy psy nie przewracają się o te linki?

Funia wywraca się jak w kreskówce kilka razy dziennie, ale nie zdarzyło jej się jeszcze zaliczyć gleby akurat przez linkę. Jeśli tak jak my macie dwa psy o skrajnie różnych temperamentach, na spacerze mogą plątać się nieco bardziej. Podczas gdy Fisia idzie jednostajnym krokiem przed siebie, Funia zazwyczaj biega wokół nas zygzakiem. Ale psy często przyzwyczajają się do swojej dynamiki. Fisia nauczyła się przeskakiwać przez linkę Funi, gdy ta akurat podcina jej łapy. Wcześniej, jako psia jedynaczka w ogóle nie miała z linką problemu. Najczęściej to nam zdarza się o nie potykać.

Nie boicie się, że linki o coś zahaczą i zrobią psu krzywdę?

Linek trzeba używać rozsądnie. Jeśli puszczamy psa w naturalnym terenie, to tylko na lince bez rączki. Na przykład na łące czy w lesie. Czy gdziekolwiek, gdzie przy ziemi pełno jest patyków i krzaków, w które można się zaplątać. Linki z rączką używamy raczej w mieście, tam gdzie są chodniki i trawniki.

Przede wszystkim jednak biothane/PVC jest elastycznym materiałem, który z łatwością prześlizguje się po podłożu. Dlatego rzadko o coś haczy. A jeśli tak się zdarza, to często nieco mocniejsze pociągnięcie zwalnia zaklinowaną linkę. Więc zazwyczaj średniej wielkości (lub tak energiczny jak Funia) pies i tak uwalnia się z takiej sytuacji sam.

Zauważcie też, że nasze psy noszą wyłącznie szelki typu guard. Nawet gdyby linka o coś zahaczyła, to ciężar pociągnięcia rozłoży się na ciele równomiernie. Mocne szarpnięcie linką za obrożę, np. w biegu, mogłoby poważnie nadwyrężyć i uszkodzić szyję psa.

Czy byliście w sytuacji, w której linka pomogła w uniknięciu jakiejś niebezpiecznej sytuacji?

Przede wszystkim byliśmy w niebezpiecznych sytuacjach, w których to brak linki utrudniał nam złapanie psów. Fisia upolowała i zjadła mysz gdy biegała bez linki po polu – nie byliśmy w stanie odwołać jej od mysiej norki. Uciekła nam też raz w parku za wiewiórką i nie mogliśmy jej zwyczajnie dogonić. A jeśli jakiś nachalny pies (albo człowiek!) przekroczy strefę jej komfortu, potrafi reagować agresją. Tu z kolei przydaje się operowanie luźną linką przy jednoczesnym zachowaniu kontroli. Obydwu dziewczynom zdarzyło się podbiec do obcego psa i go obszczekać. Czy chcemy żeby to robiły? Nie. Dlatego oprócz unikania takich scenariuszy i pracą nad zmianą tych zachowań, kiedy widzimy że sytuacja tego wymaga – zabezpieczamy się po prostu linką. Linka daje nam stuprocentową możliwość “wycofania” psa z niechcianej sytuacji.

Ale po wam ta linka, skoro i tak puszczacie ją czasem luzem po ziemi? Czy w razie ucieczki psa to możliwe, by złapać linkę na czas?

Na spacerze z linką operujemy nią adekwatnie do sytuacji i miejsca, w którym jesteśmy. Czasem puszczona jest luzem, czasem trzymamy jej końcówkę. Czasami na jednym spacerze na zmianę trzymamy i puszczamy ją nawet kilkanaście razy!

Najczęściej próbujemy znaleźć złoty środek. Czyli iść w takim tempie, żeby znajdować się w połowie długości linki ciągnącej się po ziemi. Co przy dwóch psach o różnej dynamice spacerowej bywa trudne do osiągnięcia. Poza tym każdy z psów ma u nas w zależności od sytuacji zupełnie inny kredyt zaufania.

Dlatego jeśli jesteśmy na otwartym terenie, z dala od zabudowań i dróg, widzimy, że prócz nas nie ma tam żywej duszy, a psy nie podejmują tropienia – mogą poszaleć chwilę luzem, nieco dalej od nas. Ale gdy tylko zobaczymy, że ktoś się do nas zbliża, czy któryś z psów zacznie podążać za jakimś zapachem i tracić z nami kontakt, to łapiemy dla bezpieczeństwa za koniec linki. Albo awaryjnie – przydeptujemy. I jeśli to możliwe to operujemy dystansem z zachowaniem luźnej smyczy, zamiast ciągnąć psa.

W sytuacji awaryjnej na pewno łatwiej jest złapać psa, za którym po ziemi ciągnie się 10 metrów linki, niż psa bez żadnego “punktu zaczepu”. Zwłaszcza, jeśli w danej sytuacji ten nie chce się dać złapać. Linka po prostu zwiększa promień naszego zasięgu – możemy próbować łapać psa, nie podchodząc do niego za blisko.

Jakie minusy ma taka linka dla psa?

Dla kogoś, kto nie operował wcześniej kilkunastometrową pępowiną, na pewno będzie to nowość. Trzeba nauczyć się poruszania w terenie z taką smyczą i przyzwyczaić do patrzenia pod nogi. Jeśli na spacerze mimo wszystko trzymacie linkę cały czas lub nawet tylko chwilami, to cały brud i tak przejdzie z niej na wasze dłonie. Warto więc na dłuższe wycieczki zaopatrzyć się w większą ilość wody, żeby móc opłukać ręce na koniec. Taka kilkunastometrowa smycz zajmuje też trochę miejsca w szafce. My na stałe wozimy je w bagażniku, razem z kaloszami i innymi gadżetami na spacery za miastem. No i linki z biothane są dość drogie.

Gdzie kupić tego rodzaju linkę?

Jak wszystko inne, w internecie.

Kluczowe hasła do wyszukiwania to linka treningowa, biothane, linka PVC, linka dla psa. Na pewno znajdziecie coś, co będzie odpowiadać waszym potrzebom.

Magdalena Kobus • HAU@FISIA.PL

Kynoedukatorka, dyplomowana trenerka i behawiorystka psów, specjalistka w dziedzinie komunikacji – zarówno tej psiej, jak i ludzkiej.

Zawodowo zajmuję się pisaniem, tworzeniem treści edukacyjnych i strategii komunikacji. Prowadzę warsztaty, wykłady, a także instagrama i bloga z poradami dla opiekunów i opiekunek psów. Współpracuję z markami oferującymi usługi lub produkty dla psów: znając specyfikę branży, usprawniam ich komunikację z klientami.
Moją misją jest promowanie świadomej opieki nad psami i odpowiedzialnej adopcji. Wierzę, że psy zasługują na nasze zrozumienie, a relację z nimi warto budować w oparciu o empatyczną komunikację oraz metody pracy zgodne z naukowo potwierdzonymi standardami z zakresu etologii, wiedzy o potrzebach i szkoleniu psów.

Zobacz też

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *