Pies jest miłością – my psiarze wiemy to od dawna. Bo gdy wracamy po pracy do domu, nasze psy witają nas tak, jakby minął miesiąc. Bo rozumieją nas bez słów. Bo uczą nas cierpliwości, wyrozumiałości, zaufania. Chcą spędzać z nami czas niezależnie od wszystkiego – naszego złego humoru, brzydkiej pogody, czy ich zmęczenia. Potrafią rozweselić, pocieszyć i wesprzeć nawet w najgorszych momentach. Nasze psy kochają nas po prostu bezwarunkowo, a my odwzajemniamy to uczucie. Z powodów tej międzygatunkowej miłości mieliśmy zresztą okazję spowiadać się w filmie promującym książkę:

Miłość to jednak pojęcie abstrakcyjne, nieścisłe i subiektywne – i jako takie należy do kategorii “ludzkich”, a naukowcy, behawioryści i trenerzy zawsze przestrzegają przed antropomorfizacją naszych psów. Bo podobno zwierzęta nie są zdolne do odczuwania ludzkich emocji. Czyli wszystko to, co o psich uczuciach napisane i powiedziane zostało powyżej, to – z naukowego punktu widzenia – nieprawda. Tzn. choć pies robi te wszystkie rzeczy, to ponoć nie z miłości, a z przywiązania lub ze względu na materialne korzyści, jakie otrzymuje w zamian od opiekuna. Prawda to?

I o tym właśnie jest książka “Pies jest miłością. Dlaczego i jak twój pies cię kocha”. Jej autor, Clive D. L. Wynne, to brytyjskiego pochodzenia specjalista w dziedzinie zoopsychologii, dyrektor i założyciel Canine Science Collaboratory na Uniwersytecie Stanowym Arizony. W swojej pracy naukowej zajmuje się badaniem w jaki sposób zwierzęta zdobywają oraz interpretują wiedzę o swoim otoczeniu. W ostatnich latach skupił się na opisywaniu zdolności poznawczych psów oraz obserwowaniu ich związków z ludźmi.

Przez lata prowadził badania laboratoryjne i terenowe, analizując także wyniki dociekań innych specjalistów nauk kynologicznych, wspierając się dostępnymi metodami i technikami z zakresu neuronauki i genetyki, by ostatecznie dojść do wniosku, że psy wcale nie odznaczają się wyjątkowym (na tle innych zwierząt) rodzajem inteligencji. Co w takim razie je wyróżnia? Wynne pisze:

Psy wykazują przesadną, żywiołową, niepohamowaną wręcz skłonność do nawiązywania czułych relacji z przedstawicielami innych gatunków. Jest ona tak przemożna, że w odniesieniu do stosunków międzyludzkich uznalibyśmy ją za dziwaczną i chorobliwą. W tekstach naukowych, w których muszę stosować terminologię specjalistyczną, określam ten niezwykły behawior mianem hiperkontaktowości. Jako wielbiciel psów, który szczerze i głęboko troszczy się o dobrostan zwierząt, nie mam absolutnie nic przeciwko temu, by nazywać to po prostu miłością.

Wynne udowadnia, że psami rządzą uczucia. I że to miłość jest sednem relacji psa z człowiekiem. Nie tylko miłość, którą psy nas obdarzają, ale też potrzeba jej spełnienia poprzez odwzajemnienie, którą Wynne stawia na równi z potrzebą ruchu i zdrowego pożywienia.

Jeśli obawiacie się, że to publikacja naukowa napisana suchym językiem, spokojnie. Wynne rozpoczyna ją od opowieści o psich powitaniach – o emocjach, które towarzyszą zarówno psom, jak też ich opiekunom, po nawet najkrótszej rozłące czy też przy pierwszym zapoznaniu. I o tym jak emocje te potrafią wręcz zarażać – naszą rodzinę, znajomych, czy nawet obserwujących nas przechodniów. Wyraźną przyjemność sprawia mu wspominanie Benjiego – kudłatego kundelka z dzieciństwa, czy opisywanie pierwszego spotkania z Xephos – szczeniakiem adoptowanym wiele lat później z przygnębiającego schroniska. To właśnie emocje są tematem tej książki, więc sceptyzm naukowych badań i teorii przeplata się tutaj z językiem zabarwionym uczuciami, wrażliwym i płynącym z serca. Poszczególne rozdziały pisze w końcu nie tylko naukowiec, ale zwyczajnie także właściciel psa. I z powodzeniem odnajduje się w obydwu tych rolach.

Ta “teoria psiej miłości” jest podstawą postawionej w książce tezy – że za sukces adaptacji psa w ludzkim społeczeństwie odpowiada nie spryt, interesowność czy przebiegłość, ale właśnie przemożne pragnienie zadzierzgnięcia silnej więzi emocjonalnej. Niezależnie od tego, czy mamy do czynienia z rasowym szczeniakiem, czy z kundelkiem porzuconym w kartonowym pudełku albo schroniskowym bezdomniakiem.

Wyniki badań Wynne’a udowadniają, że to miłość jest kluczem do komunikacji z psem, do jego zrozumienia i dzielenia z nim życia. Zarówno obecni jak i przyszli właściciele psów powinni więc bardziej szanować i mocniej odwzajemniać uczucia psów. Wynne poświęca zresztą w swojej książce sporo miejsca tematowi traktowania zwierząt.

Znajdziemy tam opis schronisk i sytuacji psów bezdomnych z różnych stron świata. I choć warunki w nich zależą od lokalnych przepisów, regulacji i budżetów, to we wszystkich schroniskach psy tak samo cierpią na brak miłości we wszelkich jej przejawach – głaskania i drapania za uszkiem, wąchania śmierdzących psich stópek, przytulania, wspólnego spędzania czasu – leżenia razem na kanapie, ćwiczenia sztuczek czy szwendania się w parku bez celu.

Przykre doświadczenia życiowe psów – mam tu na myśli krzywdę, jaką potrafią wyrządzić im ludzie – potrafią skutecznie tę tytułową miłość utemperować. Dotyczy to psów po przejściach ze schronisk, ale także tych domowych, wobec których używane są np. awersyjne metody treningowe. Wynne opisuje je i udowadnia raz na zawsze, że nie trzeba używać przymusu i kar – kolczatek, fizycznego karcenia, czy szarpania – by psy “dyscyplinować”. Zamiast tego można budować relację z psem na wzmocnieniach pozytywnych – i w ten sposób dążyć do osiągnięcia psiego posłuszeństwa. Rozprawia się też ze zwolennikami teorii dominacji, przedstawiając ją w innym świetle – tłumaczy, że właściwie już poprzez samo przygarnięcie psa pod nasz dach i zarządzanie jego zasobami (decydowanie o tym kiedy i co je, czy będzie dalej się rozmnażał czy nie, itp.) dominujemy nad nim – i tyle dominacji w tej relacji w zupełności wystarczy.

Wynne pisze także o tym, że raz utemperowana zdolność kochania może zostać z powrotem odbudowana. Jak? Przy pomocy miłości właśnie. Na przykład każdy z nas może adoptując potrzebującego psa, podarować mu nasz czas, uwagę i uczucie. I bardzo dużo wyrozumiałości, bo przecież na tym także polega miłość. Nie każdy jednak chce się podjąć takiego wyzwania. Wynne pokazuje, że trzeba się tego bać – i opisuje m.in. badania swojej dawnej doktorantki, Alexandry Protopopovej (obecnie profesorki na Texas Tech University), których celem było odkrycie prostych sposobów na poprawę zachowania psów schroniskowych, bez konieczności zatrudniania specjalistów od szkoleń. Tak, by łatwo nauczyć psy tzw. “dobrych manier” i zwiększyć szansę na ich adopcję. Da się? Okazuje się, że da się.

Mieliśmy przyjemność recenzować tę fantastyczną książkę jako jedni z pierwszych, a Fisia poproszona została przez Wydawnictwo Marginesy do napisania paru słów o swoich wrażeniach z lektury – koniecznie zerknijcie na wewnętrzną stronę okładki gdy zdobędziecie już swój egzemplarz książki. Można ją kupić tutaj.

Wydawnictwo Marginesy także promuje adopcję: do książki dodawana jest zakładka ze zdjęciami psów ze schroniska dla bezdomnych zwierząt w Józefowie. Jeśli komuś serce zabije mocniej na widok Moreny, Neptuna lub Ceri, na zakładce znajdzie bezpośredni kontakt do schroniska (biuro@schroniskojozefow.pl).

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *